W końcu dobrnęłam do końca tego olbrzyma...
tak wyglądało w czwartek:
miałam zamiar dokończyć w sobotę,ale się "pogniewaliśmy"... ostatecznie uparłam się i przysiadłam wczoraj - wystarczy tego obijania się :)
Dołączyłam do zabawy 15 stycznia, więc moje jajko powstawało - choć bardzo niesystematycznie - przez prawie miesiąc ! Uważam to za spore "przegięcie" i naprawdę czuję, że gdybym wczoraj wieczorem / dzisiaj w nocy nie "przycisnęła" skończyłoby jako UFOk, a że prywatną walkę z takowymi rozpoczęłam - skończyłam "dziada" i póki co nie zaczynam nic nowego... a szkoda bo te twarzyczki z SALa Madame są naprawdę śliczne... :(
Muszę nauczyć się samodyscypliny...
A wracając do tematu JAJa : teraz się "moczy", oprawione zostanie w ramkę taką jak tutaj
- pokażę jak to się stanie.
Na razie pozostaje mi trzymać kciuki za wszystkie dziewczyny, które są w trakcie "walki" z Jajem - będę nadal śledzić Wasze postępy :)
I jeszcze coś: korzystając z okazji chciałabym zaprosić Was na moje Candy - losowanie już za dwa dni, ale kto wie - może którejś z Was się poszczęści.
Pozdrawiam
Fajnie Ci wyszła mi została kokarda ale właśnie się "pogniewaliśmy" ,strasznie mi się to określenie u ciebie spodobało ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje. Oj jak ja zazdroszczę tego końca.
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo fajnie wyszło!
OdpowiedzUsuń